Ze wspominanej już niegdyś działki, gdzie malowano drewno na niebiesko, zagarnęliśmy jeszcze półkę drewnianą. Poleżała, poczekała, rok szkolny się zaczął i pierwszy w naszym domu uczeń zasiadł do biurka. A że na biurku duuużo się dzieje, postanowiliśmy, jak to lansuje pewien koncern, „zwolnić miejsce na blacie”. Półka nadawała się do tego nieźle, pod warunkiem, że… oszlifuje się ją z niebieskiej farby. Oszlifuje, ba, to mało. Maciek stwierdził, że na czym mamy eksperymentować, jak nie na zdobycznych półkach i postanowił wyżyć się artystycznie. Oszlifował na surowo, farby zamówił, wzorek wytypował i dawaj.
Ten akurat jest tylko dla wtajemniczonych, bo od spodu i tak po prostu go nie widać.
Ale każdy zobaczy na boczkach.
I taka proszę półka ze wzorem na bazie haftu kaszubskiego ze szkoły żukowskiej.
I mogła zawisnąć i zwolnić nieco miejsca na blacie Tadeuszowi pierwszakowi.