To, że dawno nie pisałam o paskach nie znaczy, że nic się nie dzieje. Dzieje się zawsze. Póki lato w pełni zmajstrowałam poduszkę wzdłużną na maćkową tarasową leżankę. Paski jak się patrzy z płótna leżakowego:
A żeby nie było nudno, na rewers poszły inne paski:
Z tego oraz z dwóch worków piankowych kłaków, przywiezionych niegdyś od cioci Krysi uszyłam wyściółkę.
Swoją droga te kłaki to niezła rzecz. Zalegały na strychu, aż się tak dobrze nadały! A ja lubię, jak kończy się zaleganie.
Doszyłam troczki z (zalegającego oczywiście) bawełnianego sznurka.
Zatem teraz słonko przygrzewa i relaksik gotowy.
A paski polskiej produkcji!