Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem zapragnęło powalczyć z chińską tandetą, wyzierającą z każdego kąta Krupówek. I ogłosiło konkurs na pamiątkę z Zakopanego.
Piękna nasza Polska cała, lecz Tatry i Zakopane mają w polskich sercach miejsce szczególne. A że hojnie zostały obdarzone przez naturę i kulturę, potencjał drzemie w tym pomyśle wielki.
I ja chwyciłam szydło w dłoń, żeby dołożyć się do tego przedsięwzięcia. Pomysł mój był zabójczo prosty, bo ja tylko proste rzeczy umiem robić. Poduszka z parzenicą.
Poduszki zazwyczaj robię z bawełny, w tym przypadku naszła mnie myśl, że przecież ta powinna być z wełny! Wyjęłam wełnę z zapasów i zrobiłam.
Potem jednak inna jeszcze myśl mnie naszła, że nie z dowolnej wełny, choćby to była alpaka, ale… z wełny podhalańskiej! Bingo! Jak pomyślałam, tak w wyszukiwarkę wrzuciłam i nalazłam to: woolniej.pl. Wełnę zamówiłam i zrobiłam wersję nową. Gryzącą, pachnącą zwierzem.

W zgłoszeniu konkursowym napisałam o tym tak:
„Prezentowana pamiątka to dekoracyjna poduszka z motywem góralskiej parzenicy. Jest to przedmiot rękodzielniczy, wykonany w całości na szydełku z wykorzystaniem 100% wełny owiec podhalańskich. Atrakcyjna wizualnie a jednocześnie skromna może być pięknym uzupełnieniem wnętrza w różnych stylach, dekorując, ocieplając, nadając charakteru a także przywołując wspomnienia. Materiał wykonania i wzornictwo sprawia, że jest całkowicie i nierozerwalnie związana z miejscem zakupu/pobytu jakim jest Zakopane i Podhale. Oddziałuje także na wiele innych zmysłów (poza wzrokiem) – gryząca faktura ma właściwości masujące i pobudzające krążenie a zapach przenosi prosto na halę.
Produkcja tego rodzaju pamiątki może się oprzeć w całości na lokalnie pozyskanym surowcu i pracy miejscowych rękodzielników.”
Lecz to nie był koniec moich propozycji. Oprócz poduszki zgłosiłam do konkursu… zestaw do samodzielnego wykonania poduszki. Zawierający wełnę w odpowiedniej ilości oraz instrukcję wykonania.
Konkurs już jest rozstrzygnięty, wyniki i zwycięzców możecie sobie podejrzeć TUTAJ. A wszystkie zgłoszone projekty TUTAJ.
Oby pogonić tandetę nieco! A najlepiej dzieci wychowywać do piękna, żeby nie (po)żądały byle czego!!!
Pozostaje mi tylko zanucić Kazimierza Przerwy-Tetmajera:
Nie mój Dunajec szumi mi,
nie moja bystra woda,
tylko przychodzą stare sny —
swoboda — och! swoboda!…
Nie przypominaj mi się śnie
młodości mojej zdrowej.
bo mi żal w piersi duszę rwie
nad siłę ludzkiej mowy!
Nikt tak nie kochał smolnych watr,
trzasku i dymu stosów,
i nikt znad głuchych szczytów Tatr
patrzących w dół niebiosów…
I w świecie nikt nie kochał tak
samotnej skalnej drogi —
urwisk gdzie w dole buja ptak
i groza pieści nogi…